Obudziłam
się,
w nieznanym miejscu. Kolor ścian,
pokrywała
śnieżnobiała farba, obok łóżka, które miało taki sam kolor,
stał
malutki stoliczek, a na nim; butelka krystalicznej wody gazowanej, parę pomarańczy, jabłek a także banany. Po
chwili, doszedł
do mnie fakt, że
jestem w szpitalu. W miejscu, którego nienawidzę odwiedzać, a i tak jestem tu stałym gościem. Zdziwiło mnie, że oprócz mnie, w
pomieszczeniu był
jeszcze Niall i Zayn, którzy spali.
Delikatnie poprawiłam się na łóżku, aby ich nie
zbudzić.
Jednak bezskutecznie. Zayn zerwał
się,
jakby coś
się
mu działo.
Uśmiechnęłam
się
delikatnie, a on patrzył
na mnie, bezruchu.
-Jak…-Przetarł oczy.-Obudziłaś
się.-Stwierdził z
entuzjazmem.-Dlaczego mnie nie obudziłaś? Przecież bym wstał…-Przewróciłam oczami.
-Jezu…co ty tu w ogóle robisz? Prosiłam Cię, abyś przyszedł?
-Ty już
będziesz
zła…-Popatrzył na mnie,
wzrokiem zbitego psa. Jego tęczówki,
zmieniły
kolor, na bardziej wyrazisty. Zrobiły się, wręcz czarne z nutą brązowego w
kącikach oczu. Zachwyciły mnie. Nigdy jeszcze tak nie wyglądały.
-Zayn, sam sobie odpowiedz na pytanie. ‘Po co
tu jestem?’-Zacytowałam. Myślał chwilę, po czym wstał i wyszedł z pokoju a za nim
Niall. Tak po prostu. Zachował się trochę, jak cham. Ale pomyślmy. Kto mu kazał
odpowiadać na takie pytanie, gdy on chciał dla mnie jak najlepiej? Nie powiem,
zrobiło mi się trochę głupio, jednak nie miałam zamiaru go przepraszać lub coś
w podobnym stylu. Nie jestem milutką dziewczynką, która się wszystkich słucha i
podporządkuje. Byłam inna, powinien to wiedzieć, już od dawna. Nie byłam, i nie
będę księżniczką, która będzie nosić kolorowe, długie suknie. Wolę znoszone,
przetarte i stare trampki, a także rozciągnięte jeans’y. Co ja poradzę, że taka
już jestem i się nie zmienię?
Perspektywa Zayn’a
Wkurzyłem się i to bardzo. Ja siedzę nocami i
dniami u niej, aby jej niczego nie zabrakło, a ona po prostu robi mi wyrzuty,
że w ogóle żyję. Wydaje mi się, że to jest trochę nie fair… Jestem człowiekiem
i także mam uczucia. Trudno to akceptować?
-Co Ci?-Zapytał, Niall gdy wyszedłem z
tamtego pomieszczenia. Oparłem się o zimną ścianę, która chłodziła moje
rozgrzane z nerwów, ciało. Tak bardzo chciałem, abyśmy żyli w zgodzie, jednak
chyba to niemożliwe.
-Co mi? Alice, mi! Nie wytrzymam z tą
dziewczyną. Robię wszystko, aby czuła się dobrze w naszym towarzystwie, a ona
mi za to wyrzuty robi!-Podniosłem swój ton. Za dużo emocji, jak na jeden dzień.
Blondyn patrzył na mnie, ze zdziwieniem. Nie mógł uwierzyć? Nie wierzył mi?
-Alice tak powiedziała? Nie wygląda na
taką.-Powiedział pewny siebie. Musiałem mu pokazać, jaka ona jest naprawdę.
-Alice to nie aniołek. To zło wcielone.
Chodziłaby tylko na przeróżne imprezy! Zero nauki, z jej strony. Nie zaprzeczę,
byłem podobny, ale próbowałem się poprawić, wydoroślać. A ona!? On myśli, że
zawsze będzie nastolatką, której wszystko można. Myli się… nie wie, jakie życie
może być okrutne.-Mówiłem szybko, ale tak, aby blondyn zdążył nad moim tokiem
myślenia. Podrapał się po głowie.
-Alice? Nie pomyliłeś osób? Może ona
potrzebuje tylko trochę więcej uwagi? Nie uważasz?-Dążył temat.-Może dlatego
się tnie…-Zamyślił się. Co on chciał przez to powiedzieć? Nie rozumiałem…
-Niall, jaśniej, proszę Cię! Z jakiego powodu
się tnie? Co masz na myśli?
-Tnie się, ponieważ mało kto się nią
interesuje. Oczywiście to tylko moje przypuszczenia, jednak mogą stać się
prawdziwe.-Powiedział, podnosząc ręce, w celu obrony. Może on miał rację? Ale
ona Ali, nic mi nie powie…
-Pogadasz z nią.-Zarządziłem, a chłopak
popatrzył na mnie zdziwiony.
-Ja? Dlaczego ja? Ty jesteś jej rodziną i są
to wasze sprawy, Zayn.-Przypomniał mi. Wiedziałem o tym, ale także dobrze
wiedziałem, że nic mi nie powie. To cała Alice.
-Tak, tak. Wszystko to wiem, ale tobie może
coś powie. Zdajesz sobie chyba sprawę, że mnie traktuje jak nieznajomego.-Niall
pokiwał głową, że wie.
-Czyli ja mam nią porozmawiać i zapytać,
dlaczego i z jakiego powodu się tnie, tak?-Upewnił się. Pokiwałem twierdząco
głową.-Głupi jesteś.-Powiedział i opadł na plastikowe krzesełko. Przewróciłem
oczami.
-Niall… Jesteś jedyną osobą, która może to
dla mnie zrobić. Zgódź się, proszę.-Usiadłem obok niego, patrząc na jego osobę,
ze smutkiem w oczach. Musiałem jakoś go namówić.
-Dobra…
-Kocham Cię, braciszku.-Przytuliłem go, na co
on się zaśmiał.
Aniołki, witajcie po tak długiej przerwie!
- 1. Chcę
was przeprosić, za taką długą nieobecność. Jednak musiałam swoje życie postawić
do pionu i wszystko przemyśleć. No i przemyślałam…
- 2. Chciałam
prosić, abyście komentowali i polecali swoim znajomym(lub komu chcecie) mój
blog. Powoli myślę, że nie ma to sensu, aby pisać to opowiadanie, ani
cokolwiek. Nikt tego nie czyta…
- 3. Chcę
podziękować Nice, że tak dzielnie czyta tą historię i że mnie wspiera! Kocham
Cię! X
- 4. Proszę
o więcej komentarzy i więcej obserwatorów!