poniedziałek, 29 kwietnia 2013

INFORMACJA

Hę...przepraszam was, ale nie dodam nic w tym tygodniu... W niedziele też nie ma szans...

  • 5 Maj-Komunia mojej siostry, syna(więc przygotowania)
  • Jestem chora!(Zapalenie gardła)
  • Nie mam dostępu do internetu(siadłam tylko, żeby to napisać)
 Więc...przepraszam x
Kocham xoxo

czwartek, 25 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 5 CZ.1

'Wstyd? Tylko w sytuacjach krytycznych'
Myśl, że źle postąpiłam, zniknęła jak bańka mydlana,
jak całe moje, nic nie warte życie.
Samotnie rozmyślałam, i postąpiłam!
Dobrze? Źle? Nieważne.
Ważne, że czuję się z tym dobrze.

Czuję tylko wstyd...
Dziwne, ale jakże prawdziwe.
Wstyd, że tak pozostawiłam ich samych,
wstyd, że nie dawałam żadnych, znaków,
wstyd, że jeszcze żyje.
Jest to okropne uczucie,
którego chcę się pozbyć.
Potrafię? Właśnie nie...

Zrobiłam to dla siebie,
dla własnego dobra.
Tak myślałam. Jak jest teraz?
Wstyd, wstyd, wstyd...

---------------
Jezu! Nie mam pojęcia, co to jest. Naszło mnie na coś takiego, nijakiego...:/
Myślę...że się spodoba, nie?
Ja nie jestem zadowolona, ponieważ jest krótkie, i beznadziejnie ułożone. Miało coś innego wyjść, ale wyszło to, co macie powyżej.
Myślę, że to problem z komentarzami... Czuję się źle, gdy mało kto wchodzi...
Dziękuje, że chociaż niektórzy czytają, i komentują :)
Pozdrawiam x

środa, 24 kwietnia 2013

NOWA BOHATERKA!

Kochani! Tak sobie dziś myślę, że potrzebuje jakiejś dziewczyny ;D Znalazłam! Wydaje mi się, że będzie świetnie do tego opowiadania pasować c: O to:
Julie Anderson.



Ps. Rozdział jutro? ;*

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 4 CZ.2

'To tylko spotkanie...'
-Mówiąc nie, miałem na myśli że nigdzie się nie wybierasz.-Powtarzał się. Mówił mi to już nie raz, ale ja postawiłam na swoim.
-Zayn, wychodzę, jestem pełnoletnia, a to jest tylko jedno spotkanie. Zabronisz mi tego?-Zapytałam z wyrzutem. Miałam do niego żal, że mnie tak potraktował. Nic nie mogłam robić, nie mogłam się z kimkolwiek spotykać. Nie lubiłam jego zakazów i nakazów. Dla mnie, nie miały one sensu.
-Nie zabronię bo i tak postawisz na swoim.-Przewrócił oczami.-Ale zrozum! Jestem za Ciebie odpowiedzialny i muszę Cię pilnować.-Usiadł bezradny na moim łóżku. Nie miałam do niego siły. Jemu nie da się wytłumaczyć, że nie jestem już malutkim dzieckiem i umiem o siebie zadbać. Ale dla niego, jest to niemożliwe. Zawsze uważał, że jeśli go będę słuchać, wyjdę na ludzi. Byłam odmiennego zdania.
-Posłuchaj mnie.-Spojrzałam na zegarek.-Jest 15:03. W domu będę o 20:30. Cała i zdrowa, obiecuję.-Usiadłam obok niego. Spojrzał na mnie, tymi czekoladowymi źrenicami. Lubiłam jego czy, i zawsze ulegałam im. Ale chciałam się zmienić. Chciałam być niezależna. Chciałam sama o sobie decydować, ale on na to nie pozwalał.
-19:00.-Powiedział. Przewróciłam oczami. Dobrze wiedziałam, że jak zacznę się licytować, to będzie jeszcze gorzej. Raz kozi śmierć.
-20:00-Powiedziałam szeptem. Uśmiechnął się smutno. Miał przeczucie, że nie odpuszczę. Dobre miał przeczucie.
-Licytujesz się?-Pokiwałam głową na znak, że tak.-20:00 i ani minuty dłużej.-Wstał i wyszedł z mojego pokoju. Postawiłam na swoim. Był to dla mnie, taki mały sukces.
-Słyszałem, że wybierasz się gdzieś.-Wszedł do pokoju, Lou. Dziwny Lou. Czerwony Lou.
-Człowieku...co ty masz na głowie?-Zapytałam, trzymając swoje dłonie, na wspomnianej części ciała.-Mnie też to czeka?-Zapytała.
-Nie, nie. To takie chwilowe.-Uśmiechnął się do mnie, przyjaźnie. Wie, że gdzieś się wybieram. Ciekawe od kogo...
-Louis, może i się gdzieś wybieram, ale to moja sprawa. A! I powiedz Malik'owi, że tak się nie bawimy.Cześć.-Wyszłam z pokoju, zostawiając samego, Louis'a. Teraz szłam gdzieś, gdzie mam zamiar świetnie się bawić!
---------------
-Buu!-Usłyszałam zza pleców. Podskoczyłam ze strachu. Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na stojącego, Dean'a.
-Hej.-Uśmiechnął się do mnie uroczo, jakby nic się nie stało. Mylił się. Stało się.
-Cześć. Nie masz mi nic do powiedzenia?-Zapytałam z ironią w głosie. Chłopakowi zniknął uśmiech z twarzy. Zrobiła się odkuwka.
-Wiem... Chciałem, abyś się troszeczkę wystraszyła...-Spuścił wzrok. Robił smutne miny, prowadząc mnie do śmiechu. Miał poczucie humoru. Lubił się pośmiać.
-Magiczne słowo?-Zapytałam wyczekując. Uśmiechnął się i wyszeptał ciche: kocham Cię. Zachichotałam.
-Idioto! Przepraszam, a nie..-Pokręciłam z rozbawieniem głową. Chłopak podszedł do mnie i wyszeptał na ucho: przepraszam.
-No, jestem zadowolona. Gdzie idziemy?-Zapytałam rozglądając się. Chłopak odwrócił mnie w lewą stronę i ruszył przed siebie. Szliśmy, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Bratnie dusze? Nie, chyba nie. Ale chcę, aby stał się moim przyjacielem. Myślę, że to nastąpi.
---------------
-Upss..-Weszłam w lampę. No, nie dziwie się. Wypiłam chyba więcej, niż przez całe życie.
-Ekhem.-Zaświeciły się światła, a ja zobaczyłam, Zayn'a. Uśmiechnęłam się do niego.
-Witaj, mój kochany braciszkuu...-Podeszłam do niego, i ucałowałam jego polik.-Co ja robię?-Wyszeptałam sama do siebie, kręcąc głową.
-Nie spóźniłaś się?-Zapytał, chyba ironicznie. Już nie odróżniam.
-Eee...może troszeczkę, ale jest dobrze.-Ściągnęłam swoje convers'y i usiadłam na kanapie. Byłam już zmęczona. Popatrzyłam na zegarek, który wskazywał 2:47. O której to ja miałam być w domu?
-Troszeczkę?! Czy ty wiesz która jest godzina!? I dlaczego jesteś pijana!-Naskoczył na mnie.
-Ej, maleńki...nie gorączkuj się tak... Jest godzina 2:48 i jestem pijana, ponieważ piłam soczeek!-Wykrzyczałam na całe gardło ostatnie słowo.
-Co tu tak głośno?-Zapytał zaspany, Niall schodząc po schodach w samych bokserkach. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Przejechałam go wzrokiem od stup do głów i przygryzłam dolną wargę. Wyglądał na prawdę seksownie. Takiego Niall'a się nie spodziewałam.
-Hej, blondasku. Chyba się musimy bliżej poznać.-Podeszłam do niego. Wydawał się...zdenerwowany? Czyżby się zaczerwienił? Oh...jak słodko, na prawdę! Boże! Chłopak się wstydzi?! To chyba baba jest, a nie...
-Chyba nie.-Powiedział, Zayn przekładając mnie przez ramię i niosąc do mojego pokoju. Więcej nie pamiętam. Film się uciął.
--------------
Witam! Taka mała niespodzianka! Dziś 2 rozdziały C; Jak się podoba? Nie mamy takiej grzecznej i ułożonej dziewczynki... Taka teraz będzie ;D
Komentujciee!
Kocham x

ROZDZIAŁ 4 CZ.1

'Moje myśli...'
Wy też nie lubicie, gdy ktoś każe wam coś robić, z niewoli? Zapewne. Ale ja, muszę zawsze słuchać starszych(chociaż że tylko 2 lata)i robić to, co oni ze chcą. Czy jest to sprawiedliwe? Moim zdaniem nie, i przypuszczam, że ty także tak uważasz. Ale, czy my możemy coś z tym zrobić? Wydaje mi się, że potrzebowalibyśmy dużo mocy, siły. Jednak jesteśmy tylko zwykłymi ludźmi, którzy muszą podporządkować całemu światu. Tak, jest to niesprawiedliwe.
Moje myśli ciągle były w śród jednego chłopaka. Zielone, magnetyczne oczy i ten artystyczny nieład na brązowych włosach. Ideał z wyglądu? Dla mnie, jak najbardziej. Ideał z charakteru? Nie poznałam go wystarczająco, aby to stwierdzić. Ale mam plan, aby to wykonać w przyszłości.
Zadawałam sobie tylko jedno pytanie, które jest w mojej głowie, od samego ranka. Jak było na zakupach z Perrie? Sama nie wiedziałam. Niezdecydowanie, to moja wielka wada. Niby nic takiego nie robiła, ale mogła mieć układ z Zayn'em. Plan, żebym polubiła Pezz. Malik powiedział jej, aby była miła dla mnie przez ten jeden dzień, a ona go posłuchała, aby mieć ze mną spokój. Mogło tak być, tak? Jest to przypuszczalne, jeśli chodzi o charakter mojego brata. Lubił mieć wszystko ukartowane, a teraz pewnie nie było inaczej. Nie lubiłam jego charakteru. Był dla mnie chamski, a jak coś chciał, to miły, kochający braciszek. Sama taka byłam. Zdawałam sobie z tego sprawę, ale nie chciałam tego zmieniać. Podoba mi się mój charakter. Jest taki...inny o wszystkich. Wyróżnia się. To dobrze.
Lecz dalej nie zdecydowałam, czy doradzić Zayn'owi, aby zakończył związek z piosenkarką. Dobrze zrobię? Nie skrzywdzę go? Dać jeszcze jedną szansę? Nie umiałam odpowiedzieć na te pytania. Czułam się skrępowana. Nie lubiłam tego uczucia, które wracało ja bumerang. Zastanawiając się dłużej, zauważyłam że moje życie nie ma sensu. Nie mam wyznaczonego konkretnego celu. Myślę, że to nie najlepiej. Najlepiej by było, abym zakończyła z tym moim 'życiem'. Byłoby tak najlepiej.
--------------
Hej! Na samym początku, chciałam was przeprosić za moją nieobecność. Brak czasu, po prostu :c
Co do rozdziału, jest on inny niż wszystkie, więc jest to 1 część. Chciałam napisać też coś odmiennego, innego niż dotychczas. I jak wrażenia? Wiem że mogło być lepiej, ale nie jest chyba najgorzej, prawda?
Kocham x

niedziela, 21 kwietnia 2013

sobota, 20 kwietnia 2013

INFORMACJA

Hej,miśki! Wczoraj nie pojawił się rozdział i to samo będzie z dzisiaj:c Nie mam za bardzo czasu... ALE, obiecuję, że jutro wieczorem, będzie 4 ;)
I chciałam bardzo podziękować jednej osobie! A mianowicie : Darcy Styles ! Za to, że się zgodziła :) Nawet nie wiesz, jaką radość mi tym sprawiłaś! Dziękuje! ;*
Kocham x

czwartek, 18 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 3

                                            Dedykacja dla :Nika Zgłodniała 
'Tak bardzo się bałem...'
*Perspektywa Alice*
Nie chciałam, a jednak nie mogłam temu zapobiec. Czuję się winna. Może i to stało się nie chcący, lecz się stało. Czuję się winna, i dobrze wiem że powinnam. On inaczej myśli. Ale czy słusznie? Przecież to ja się prawie zabiłam, to jak go wystraszyłam, to wszystko wyrządziłam JA. Nie ON.
-O czym myślisz?-Zapytał mnie Lou. Był ubrany...śmiesznie i dziwnie. Biała koszula z kołnierzykiem, do tego czarno-biało szelki i brązowo ciemne spodnie. Tak wyglądają prawdziwi, dorośli ludzie?
-O swoim jakże, beznadziejnym życiu.-Upiłam łyk ciepłego kakao. Myślałam że jest ciepłe, jednak się myliłam. Już dawno wystygło.
-Beznadziejnym?-Przyglądał mi się uważnie. Przykryłam swoje ciało, szczelniej kocem. Byłam trochę...wystraszona? Chyba tak.
-Jestem nikim w porównaniu z moim braciszkiem.-Wypowiedziałam te słowa, odrobinę ironicznie. Nie czułam się od niego gorsza, lecz świadomość, że jest bogatszy i sławniejszy rujnuje moje zdanie.
-Jesteś jego siostrą, więc więcej niż sobie wyobrażasz. Masz tam jakąś małą sławę.-Pokręcił śmiesznie głową. Ogólnie, to chyba on jako jedyny miał taki charakterystyczny charakter. Jest inny. Śmieszny, ale i poważny.
-Mam dla Ciebie niespodziankę!-Krzyknął, Zayn wchodząc do salonu. Niespodzianka? Dla mnie? Wydaje mi się, że nie zasłużyłam na nią...
-Mogę odmówić?-Zapytałam, jakbym już znała odpowiedź. Popatrzył na mnie smutno. Nie zrobiło to na mnie większego wrażenia.
-Nie możesz. Ubieraj się.-Zarządził. Stwierdziłam, że go posłucham. Już za dużo przeskrobałam, aby jeszcze się mu sprzeciwiać. Wolę mu ulec.
---------------
-Co my tu robimy?-Zapytałam, widząc przed sobą centrum handlowe, a przed mi, kochaną Perrie, której nie trawie.
-A co się robi w Galerii?-Zapytał ze ironią w głosie.
-Wiem co się robi, ale co ona tam robi?!-Pokazałam palcem na blond włosom postać. Chłopak zaśmiał się. Dobrze wiedział, że jej nie lubię. Zrobił to specjalnie!
-Mam pomysł.-Powiedział patrząc na mnie.-Spędzimy ten jeden dzień razem, a później opowiesz mi czy Ci się podobało. Jeśli nie, to zrywam z Perrie, jeśli spodoba Ci się, to zostaje tak jak jest. Nie będzie trzeba niczego zmieniać.-Uśmiechnął się do mnie, pokazują przy tym szereg białych zębów. Czy właśnie on chcę, abym zadecydowałam o jego związku? Niemożliwe...
-Ale później nie ma przekonywania, ani nic. Okej?
-Dobra.-Wysiadł z samochodu. Zrobiłam to samo, lecz o wiele wolniej. Nie miałam ochoty, ale nie mogłam mu odmówić. Jak już wspominałam, za dużo przeskrobałam.
-Hej.-Powiedziała blondyna, i ucałowała usta, chłopaka. Nie mogłam jakoś na to patrzeć, ale muszę.
---------------
-No, jesteśmy.-Powiedział, Zayn zatrzymują się pod studiem...tatuaży?! Boże...co on znowu wymyślił?
-Zayn, jeśli chce znowu zrobić sobie jakąś dziarę, to proszę...-Nie dokończyłam, ponieważ zaczął wypowiadać się w połowie mojego zdania.
-Nie, ja. Tylko ty, mała!-Uśmiechnął się do mnie. Ja i tatuaż? Zawsze o tym marzyłam, ale jakoś...nie było mi to potrzebne do szczęścia. Wolałam zostać taka, jak jestem.
-Tylko...ja już wymyśliłem co to będzie za tatuaż. Nie masz w tym temacie nic do gadania.-Uprzedził mnie, gdy otwierałam usta. Miałam małą nadzieje, że to będzie jakiś fajny cytat lub obraz.
-Co to będzie?-Przewróciłam oczami.
-Napis: Be strong, don't give up. Ładny?-Zapytał. Szczerze...spodobał mi się ten napis i pomysł. Taki banalny, a potrzebny ludziom. Dobrze wiedziałam, o co mu już chodzi. Chciał mnie tym zmotywować, aby już tego nie robiła. Nie chcę go słuchać. To jest ode mnie silniejsze, jednak on tego nie rozumie...
--------------
-Gotowe.-Powiedział Dean, gdy skończył swoje dzieło. Nie powiem, że nie bolało, ale nie było aż tak strasznie.
Dean to chłopak, który który pracuje w studiu z tatuażami. Jest nawet miły i ma ciekawą osobę. Takiego chłopaka jeszcze nie widziałam. Był w pełni skupiony, lecz rozmawiał ze mną bez przeszkód. Nawet mam jego numer telefonu. Muszę dodać, że jest do tego wszystkiego, bardzo przystojny. Chodzący ideał?
--------------
-Nie podoba mi się ten chłopak.-Powiedział Zayn, gdy wyszliśmy ze studia. Pokręciłam z rozbawieniem głową. Zawsze tak było, gdy kogokolwiek poznałam. Czy to jest sprawiedliwe?
-Przestań. Dziewczyna ma prawo się zakochać.-Powiedziała Perrie. Nie skomentowałam tego. Nie miałam ochoty się kłócić. To nie miałoby sensu. Malik i tak by stanął po jej stronie, jak zawsze...
----------------
Heeej! Mówiłam i jest! Najpierw podziękowania. Jestem w szoku, że tyle jest komentarzy :O W pozytywnym szoku, oczywiście, noo ;D Kocham was, po prostu!
Jest niespodzianka i prezent dla mojej Niki ;* Boże...kocham Cię po prostu, nooo! <3
Pozdrawiam i życzę weny na komentarze ;D
Ps. Jak wam się podoba wygląd bloga?
Kocham x

WYGLĄD

Zmieniłam wygląd, więc na blogu panuje mały bałagan, ale staram się go opanować! Przepraszam za wszelkie utrudnienia!
Rozdział 3, pojawi się dziś lub jutro. Muszę go dopracować.
Co do ich długości, to właśnie one nie będą za długie, ale wydaje mi się że dość ciekawe. Niczego nie obiecuję, ale postaram się wykonać niespodziankę dla jednej z czytelniczek! :) Myślę, że ucieszy. Muszę się jakoś zrehabilitować tej osobie, ponieważ ona na swoim blogu, dedykuje mi niektóre imaginy :)
Kocham x

ZAKŁADKI

Czeeść! Jak tam w szkole? Nauczyciele, też nie dają wam żyć? Witajcie w klubie! Dobra, do rzeczy.
Soł...założyłam parę zakładek. Są tam bohaterowie, zakładka SPAM, mój inny blog, a także regulamin z którym chciałabym, abyście się dostosowali do niego!
Jeśli chcecie żebym dodała jakieś inne, to dodajcie komentarz z pomysłem :)
Pozdrawiam.
Kocham x

środa, 17 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 2

'Tlen? Nie, dziękuje. Wolę żyletkę.'
Czy tylko ja nie lubię nowych miejsc? Nie lubię przyjeżdżać w nieznane mi miejsca. Czuję się tak, dziwnie, nijak...
---------------
-Ostania, obiecuje.-Wyszeptałam do siebie, i zrobiłam nie wielkie cięcie. Bolało? Nie, to normalne uczucie. Delikatne mrowienie.
-Alice! Co ty tam tyle robisz?!-Usłyszałam zza drzwi. Przestraszyłam się, przez co zrobiłam głębszą ranę. To już zabolało. Po śnieżnobiałych płytkach, zaczęła spływać czerwona ciecz. Tą cieczą, była moja krew. Mocno czerwona, aż krwista. Uwielbiam ten kolor. Jest tak prawdziwy, mający własną historię. Czyż to nie piękny, kolor?
-Wole.-Powiedziałam, gdy ogarnęłam łazienkę, i zatrzymałam mały krwotok.
-Hmm...-Zamyślił się, chłopak. Czego on ode mnie tak na prawdę chciał?-Dlaczego, twoja bluza zmienia kolor?-Zapytał patrząc właśnie w to miejsce, w które nie powinien. Szybko podążyłam tam wzrokiem. Moja biało-żółta bluza, a dokładnie jej rękaw, zmienił kolor na mój ulubiony.
-Co ty ze sobą robisz, hmmm?-Przyglądał mi się dokładnie. Muszę działać. Zayn nie może o tym się dowiedzieć!
-Harry...ja się nie tnę, nie bój się o mnie. Lepiej będzie jak już pójdę.-Obróciłam się i chciałam już iść, ale złapał mnie za łokieć. Teraz wiedziałam, że nie odpuści.
-Nie kłam.-Popatrzył mi w oczy.- Przez kogo to robisz?-Zapytał zakładając ręce na klatce piersiowej. Odlał mnie zimny pot. Co on sobie myślał? Że mu się zwierzę...
-Nie twoja sprawa, Styles.-Warknęłam i odeszłam. Nie miałam najmniejszej ochoty się mu spowiadać z moich problemów i kłopotów. Nie był mi w ogóle bliski. Był po prostu rozpuszczoną gwiazdeczką z pełnymi kieszeniami. Nie lubię takich ludzi.
--------------
*Perspektywa Zayn'a*
*Następny dzień*
-Co dziś na śniadanie?-Zapytał wchodzący Niall, do kuchni. Uśmiechnąłem się pod nosem. Zawsze to jego pierwsze zdanie, jest takie same.
-Jajecznica?-Powiedział, Hazza czekając na reakcję Irlandczyka. Blondyn wzruszył ramionami i usiadł obok mnie, przy stole. Nasza rozmowa, przeważnie miała taki sam temat-trasa. Była bardzo zacięta.
-Zayn, idź po swoją miluśką siostrzyczkę.-Powiedział ironicznie, Harry. Przewróciłem oczami i podążyłem schodami do jej pokoju.
-Mała, wstawaj.-Powiedziałem, odsuwając żaluzję. Nawet promyki słońca nie pomogły. Podszedłem do niej i kucnąłem nad jej łóżkiem. Była blada, jak nigdy. Niczym biała ściana. Chora jest?
-Alice...-Powiedziałem na głos do jej ucha. Zero reakcji. Przestraszyłem się, nie na żarty. Odkryłem trochę pierzynę i zobaczyłem niewielką, czerwoną plamę na prześcieradle. Przeraziłem się. Czy ona... NIE!
-Alice! Obudź się!-Zacząłem nią potrząsać. Nie było żadnej reakcji z jej strony. Czy to już jej koniec?
--------------
Heej! Jezu...jak się cieszę, że pojawiły się te 2 komentarze! Jestem w siódmym niebie, po prostu, nooooo! Woohoo! Okej, spokojnie. ;) Odwala mi...;D
Teraz sobie pomyślicie, co będzie dalej z opowiadaniem, jak nie będzie głównej bohaterki...ja tez ;P
Piszcie w komentarzach, co się stanie...jak myślicie?
Kochaaaaam x

wtorek, 16 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 1

          Proszę o przeczytanie wiadomości pod notką!
'Życie jest brutalne...'
Zwykła nastolatka z problemami w szkole, w rodzinie i także w życiu. Radość? Nie doświadczyłam tego, odkąd ON wyjechał. Zostawił swoją JEDYNĄ siostrę... Tak zachowuje się prawdziwy brat? Zostawił mnie, samej sobie. Teraz nie mam życia, przez niego...
-Patrzcie kto idzie!-Zawołała blondynka do swoich rówieśników. Wszyscy się zaśmiali, na mój widok. Bolało mnie to? Nie, chyba nie. Jestem przyzwyczajona do tego, że nikt mnie nie lubi, ani mnie nie toleruje.
-Co tam u twojego, Zayn'a?-Zapytała ironicznie, jedna z nich. Przystanęłam. Odwróciłam się do niej tak, że stałam z nią twarzą w twarz.
-Mam Ci się opowiedzieć o życiu osoby, której nie cierpię? Przykro mi, ale to niemożliwe w zaistniałej sytuacji.-Odwróciłam się na pięcie i odeszłam.
Już miałam dosyć tego dnia. Zaczął się źle, zapewne zakończy się fatalnie.
Nienawidziłam siebie, a także swojego brata. Zepsuł całe moje życie! On robi tą swoją, całą 'karierę', a ja cierpię w tym głupim mieście. Czy to jest sprawiedliwe? Zapomniałam, że życie NIGDY nie będzie sprawiedliwe i normalne. Zawsze muszą pojawić się jakieś problemy lub przeszkody.
-Panno, Malik do tablicy, proszę.-Usłyszałam głos nauczycielki. Mówiłam że nie lubię swojego nazwiska? Nie? To mówię.
-Zmazać?-Zapytałam cicho. Ktoś z tyłu klasy, zaśmiał się.
-Nie, zjeść wiesz?-Dokończyła ta SAMA blondynka, co zaczepiła mnie przed szkołą. Cała klasa wybuchła mnie pohamowanym śmiechem. Było mi głupio? Nie, właśnie nie.
-Rozwiążesz zadanie z podręcznika, panno Malik.-Nie, tylko nie to. Nigdy nie lubiłam ani nie umiałam, matematyki. Co innego j.Angielski lub Geografia... Ale matematyka?!
-Dryń!-Zadzwonił dzwonek. Wszyscy wybiegli z sali, jak burza. Podziękowałam w myślach, Bogu. Nauczycielka popatrzyła na mnie.
-Przygotuj się na jutro.-Rzuciła pod nosem i wyszła. Machnęłam ręką i odebrałam dzwoniący telefon.
-Co?-Warknęłam do słuchawki.
-Gówno. Zadzwonić nie można?-Usłyszałam wyrzut, Zayn'a. Wspominałam, że nasze relacje pogorszyły się, gdy wyjechał?
-W twoim przypadku, nie.-Powiedziałam obojętnie.
-Zawsze miła. Dobra, nieważne. Numer klasy, dawaj!
-69, wiesz?-Podniosłam ton. Wiedziałam że się wścieknie. A to był mój plan, tak?
-Alice! Szybko!-Zdenerwował się. Zawsze wtedy miał taki dziecinny głos. A raczej dziewczęcy głos.
-Twój wiek.-Rzuciłam i rozłączyłam połączenie. Nie miałam najmniejszej ochoty rozmawiać, z największym wrogiem.
-Wiesz ile mam lat. Postęp.-Usłyszałam zza pleców. To był jego głos...
-Boże! Co ty tu robisz!? Nie przychodź tu!-Wrzasnęłam wstając z ławki. Byłam na niego wściekła.
-Stoję.-Usłyszałam w odpowiedzi, jego spokojny głos i figlarny uśmieszek. Nienawidziłam go... Pokazałam mu środkowy palec i usiadłam wygodnie na krześle, nie przejmując się jego osobą.
-Ali, no...-Prychnęłam.-Pakuj się.-Rozkazał. Wybuchłam śmiechem. Co on sobie wyobrażał?
-Alice, szybko! Ja nie mam czasu!-Zaczął pakować moje książki i zeszyty. Wyrwałam mu torbę z rąk.
-Zostaw to.
-Ali, czy ty nie rozumiesz że ja nie mam czasu? Mam być za 3 godziny w Londynie.-Jego ton głosu, był bardzo opanowany i spokojny.
-Leć do tego Londynu, ale mnie zostaw w spokoju.
-Nie możesz sama tu zamieszkać. Choć jesteś pełnoletnia.
-Człowieku! Zryłeś mi życie, a teraz mam z tobą zamieszkać?! Chyba Cię poje..-Nie dokończyłam, ponieważ weszły jakieś dziewczyny. Grupka przyjaciółek. Czego mogłam się spodziewać, prócz pisku?
-Czekam pod klasą.-Szepnął mi na ucho i wyszedł. Opuściłam bezradnie ręce.
-Zayn, głuchy jesteś?!-Wstałam. Arogancki to on był, tak samo jak ja. Jesteśmy tak podobnie, a jednak tak się różnimy.
-Braciszek przyszedł, ojej.-Powiedziała jakaś blondyna. Chociaż że z nią chodzę do klasy, to nawet nie wiem jak ma na imię.
-Zamknij się, albo oberwiesz.-Złapałam za torbę i do niej podeszłam.
-Daj spokój, chodź.-Powiedział 'mój brat'. Nienawidzę mojego brata, mojego życia, mojej osoby...
--------------
Witam, was kochani! ;D Mamy 1 rozdział chociaż nie ma komentarzy :/ Posłuchajcie...nie lubię poruszać tego tematu, ale... kiedyś trzeba! Soł...nie ma komentarzy, nie ma rozdziału. Ja już nie wiem co mam robić, abyście coś po sobie zostawili... To boli, że czytacie, a nie komentujecie... Moje wypociny idą na marne w tym momencie! Jest to trochę brak szacunku dla mnie! Przepraszam że tak tu napisałam, ale prawda. JEŚLI TAK BĘDZIE, KOŃCZĘ PISAĆ WSZYSTKO! NIC NIE BĘDĘ KOŃCZYĆ ANI ZACZYNAĆ! DO TEGO KIEDYŚ DOJDZIE, JEŚLI TAK DALEJ BĘDZIE!
Jest mi przykro...:c
Kocham x

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

PROLOG

'Uczucie że ktoś Cię kocham, jest nie do opisania...'
Miłość-Mało kto wie, co to tak naprawdę. Każdy myśli że to uczucie którego nie da się zastąpić. Mają rację? Inni odpowiedzieliby że tak, inni a ja... Ja właśnie zastępuje to uczucie. Może i w dziwny sposób, ale w skuteczny. Zapominam...
Przyjaźń-Pociesz, gdy miłość zawiedzie. Została właśnie dlatego stworzona. Przyjaciel, to ktoś przy którym nie wstydzisz się być sobą, zachowujesz się zwyczajnie, ale inaczej. Kochałam to uczucie, ty też? Mamy dużo wspólnego...
'Kochaj, jeśli możesz, proszę...'
Często pytają mnie, czy wolę miłość od przyjaźni. Mówią 'Nie żałuj czegoś, co spowodowało twój uśmiech'. A ja jednak żałuję... Dlaczego? To proste, po prostu, w moim życiu, pojawiło się dużo zamieszania. Nienawidzę, gdy ktoś zadaje mi pytania na które sama nie znam odpowiedzi....
'Życie, to taka wielka przepaść.'
Miałeś kiedyś uzależnienie? Witaj w klubie. Ja się nie potrafię go pozbyć. Za dużo przeszłam, aby teraz się od tego oderwać. Żyletka, to moja przyjaciółka od 3 lat. Nie roztajemy się. Wiem, że ona mnie nie zostawi i że mnie nie wykorzysta... To się nazywa przyjaciel...
---------------
Witam, kochani na moim 2 blogu! Co do niego, to mam poważne plany, które mam nadzieje że wypalą! Będzie to lepsze od tamtego. Na tamtą już nie mam pomysłu... Koniec weny.
To opowiadanie, będzie miało dwie parę twarzy. Złą i dobrą. Miłość....w tym opowiadaniu, będzie się wydawać niemożliwa.
Prolog krótki, ale jest. 1 rozdział napiszę PRAWDOPODOBNIE jutro. Zobaczymy na ilość komentarzy.
Zapraszam!
Kocham x