'Tlen? Nie, dziękuje. Wolę żyletkę.'
Czy tylko ja nie lubię nowych miejsc? Nie lubię przyjeżdżać w nieznane mi miejsca. Czuję się tak, dziwnie, nijak...
---------------
-Ostania, obiecuje.-Wyszeptałam do siebie, i zrobiłam nie wielkie cięcie. Bolało? Nie, to normalne uczucie. Delikatne mrowienie.
-Alice! Co ty tam tyle robisz?!-Usłyszałam zza drzwi. Przestraszyłam się, przez co zrobiłam głębszą ranę. To już zabolało. Po śnieżnobiałych płytkach, zaczęła spływać czerwona ciecz. Tą cieczą, była moja krew. Mocno czerwona, aż krwista. Uwielbiam ten kolor. Jest tak prawdziwy, mający własną historię. Czyż to nie piękny, kolor?
-Wole.-Powiedziałam, gdy ogarnęłam łazienkę, i zatrzymałam mały krwotok.
-Hmm...-Zamyślił się, chłopak. Czego on ode mnie tak na prawdę chciał?-Dlaczego, twoja bluza zmienia kolor?-Zapytał patrząc właśnie w to miejsce, w które nie powinien. Szybko podążyłam tam wzrokiem. Moja biało-żółta bluza, a dokładnie jej rękaw, zmienił kolor na mój ulubiony.
-Co ty ze sobą robisz, hmmm?-Przyglądał mi się dokładnie. Muszę działać. Zayn nie może o tym się dowiedzieć!
-Harry...ja się nie tnę, nie bój się o mnie. Lepiej będzie jak już pójdę.-Obróciłam się i chciałam już iść, ale złapał mnie za łokieć. Teraz wiedziałam, że nie odpuści.
-Nie kłam.-Popatrzył mi w oczy.- Przez kogo to robisz?-Zapytał zakładając ręce na klatce piersiowej. Odlał mnie zimny pot. Co on sobie myślał? Że mu się zwierzę...
-Nie twoja sprawa, Styles.-Warknęłam i odeszłam. Nie miałam najmniejszej ochoty się mu spowiadać z moich problemów i kłopotów. Nie był mi w ogóle bliski. Był po prostu rozpuszczoną gwiazdeczką z pełnymi kieszeniami. Nie lubię takich ludzi.
--------------
*Perspektywa Zayn'a*
*Następny dzień*
-Co dziś na śniadanie?-Zapytał wchodzący Niall, do kuchni. Uśmiechnąłem się pod nosem. Zawsze to jego pierwsze zdanie, jest takie same.
-Jajecznica?-Powiedział, Hazza czekając na reakcję Irlandczyka. Blondyn wzruszył ramionami i usiadł obok mnie, przy stole. Nasza rozmowa, przeważnie miała taki sam temat-trasa. Była bardzo zacięta.
-Zayn, idź po swoją miluśką siostrzyczkę.-Powiedział ironicznie, Harry. Przewróciłem oczami i podążyłem schodami do jej pokoju.
-Mała, wstawaj.-Powiedziałem, odsuwając żaluzję. Nawet promyki słońca nie pomogły. Podszedłem do niej i kucnąłem nad jej łóżkiem. Była blada, jak nigdy. Niczym biała ściana. Chora jest?
-Alice...-Powiedziałem na głos do jej ucha. Zero reakcji. Przestraszyłem się, nie na żarty. Odkryłem trochę pierzynę i zobaczyłem niewielką, czerwoną plamę na prześcieradle. Przeraziłem się. Czy ona... NIE!
-Alice! Obudź się!-Zacząłem nią potrząsać. Nie było żadnej reakcji z jej strony. Czy to już jej koniec?
--------------
Heej! Jezu...jak się cieszę, że pojawiły się te 2 komentarze! Jestem w siódmym niebie, po prostu, nooooo! Woohoo! Okej, spokojnie. ;) Odwala mi...;D
Teraz sobie pomyślicie, co będzie dalej z opowiadaniem, jak nie będzie głównej bohaterki...ja tez ;P
Piszcie w komentarzach, co się stanie...jak myślicie?
Kochaaaaam x
Nie mogę się doczekać następnego. Jestem twoją wielką FANKĄ!!! Niesamowity jak zwykle
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Już nie mogę się doczekać następnego :-)
OdpowiedzUsuńTak więc, zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńA teraz czas na tłumaczenie się. Otóż:
Jeśli chodzi o komentowanie Twojego poprzedniego bloga, ja niestety go nie czytałam. Nie miałam czasu i ogólnie wiesz o co chodzi :). Ale postaram się nadrobić.
Z tego co wiem, Jula też jest zawalona nauką, więc to jest raczej powód braku komentarzy z jej strony.
Natomiast możesz mieć pewność,że na tym blogu obydwie będziemy stałymi odwiedzającymi. :*
~Klaudia xx.
Oh...nie musiałaś się tak tłumaczyć, ale okej, rozumiem. Nauczyciele, to nie ludzie ;D
Usuń<3
Kiedy nastepny?? :*
OdpowiedzUsuńJuż napisałam. Dziś lub jutro, ale wydaje mi się że dziś się już pojawi :)
Usuń